Site Loader

Z ogromnym bólem i smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci naszego serdecznego kolegi, Jana Dlaska, wykładowcy praskiej fennistyki, w wyniku tragicznych wydarzeń na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Karola w Pradze.

Jan był literaturoznawcą, zajmował się literaturą fińsko- i szwedzkojęzyczną. Był wnikliwym, cenionym badaczem, uważnym słuchaczem, niezwykle życzliwym kolegą oraz wrażliwym, mądrym i bardzo empatycznym człowiekiem. Będzie nam Go bardzo brakować. Zawsze zostanie w naszej wdzięcznej pamięci.

Rodzinie i bliskim oraz współpracownikom Jana składamy wyrazy głębokiego współczucia

Warszawscy fenniści

WSPOMNIENIE

Wkrótce po okropnej wiadomości o strzelaninie na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Karola w Pradze dowiedzieliśmy się, że wśród czternastu śmiertelnych ofiar znalazł się nasz dobry kolega — Jan Dlask, adiunkt praskiej fennistyki.

Jan był literaturoznawcą, łączącym kompetencje fennisty i skandynawisty. Interesował się literaturą jako instytucją kultury, jedną z form ludzkiej aktywności współtworzących życie społeczne i współkształtowanych przez społeczne uwarunkowania. Jako historyk literatury chętnie sięgał do teoretycznej narzędziowni socjologów, a przede wszystkim do koncepcji Pierre’a Bourdieu. Najwięcej uwagi w swojej pracy poświęcał zjawiskom zachodzącym obok i wokół twórczości pisarzy: uwarunkowaniom pola literackiego, sporom krytycznym, procesom recepcji, kanonizacji i marginalizacji. Ze szczególnym znawstwem zajmował się szwedzkojęzyczną literaturą w Finlandii, ale o problemach literatur i języków mniejszościowych, niemieszczących się w schematach państwa narodowego myślał szeroko i wielostronnie. Do jego habilitacyjnej książki Dějiny finskošvédské literatury v perspektivě bourdieuovské socjologie sięgałem zawsze z pożytkiem i podziwem. Jan publikował po czesku, fińsku, szwedzku i angielsku, a jego imponująca bibliografia świadczy także o zacięciu popularyzatorskim: od kilkunastu lat na łamach czeskich czasopism literackich regularnie recenzował nowe przekłady z literatury fińskiej, w kwartalniku Přítomnost komentował fińskie aktualności społeczno-polityczne.

Warszawscy fenniści znali Jana od lat. Po raz pierwszy zjawił się u nas z gościnnym wykładem w 2015 r., rok później brał udział w warszawskiej konferencji fennistów z Europy Środkowej. Potem, kiedy ruszył program fennistycznych szkół jesiennych, widywaliśmy go już regularnie — na przemian w Warszawie, Pradze i Greifswaldzie. Jego socjologiczne podejście do literatury zawsze dużo wnosiło do naszych spotkań. Jan był łagodny i skłonny do popadania w zadumę, w rozmowie słuchał uważnie, dopytywał wnikliwie, mówił niespiesznie i z namysłem. Nie strzelał dowcipami, ale jakoś stale emanował poczuciem humoru. Miał swoje poglądy, ale wszystkich darzył życzliwością i zaciekawieniem. Podejrzewam, że musiał być dobrym promotorem. Ze swoim kucykiem i wąsikiem, w jasnym płaszczu i berecie, był postacią jedyną w swoim rodzaju, staroświecką i kontrkulturową zarazem, zapadającą w pamięć.

Ja znałem go najdłużej z fennistycznej ekipy — właściwie pół życia. Spotkaliśmy się latem 1995 r. w Kuopio na kursie fińskiego. Kurs trwał trzy tygodnie i na jeden weekend porozsyłano nas do miejscowych rodzin. Trafiliśmy z Janem do jednego domu i wtedy też, dzięki Janowi, zrozumiałem, że czeski nie jest językiem obcym. Potem już zawsze gadaliśmy na przemian po fińsku i po polsko-czesku. Przez kolejne dwie dekady wpadaliśmy na siebie z rzadka — przygodne spotkania na konferencjach, stypendiach i seminariach — ale udało nam się w ciągu tych dwóch dekad parę razy pójść na piwo i odbyć parę dobrych rozmów o książkach, o pracy, o polityce, o życiu. Miałem nadzieję, że kilka takich okazji jeszcze się trafi.

Był miłym, mądrym i wrażliwym człowiekiem. Bardzo ciężko myśleć i pisać o nim w czasie przeszłym.

Łukasz Sommer